A tam.... porostu byłyśmy. Wykonano jej tylko RTG czaszki (bo nie wiedziałam jak ona upadła, na co). I to tyle z badań. Lekarz obejrzał ją tylko w momencie przyjęcia na oddział a na wizytach porannych nawet jej nie dotknął. SKANDAL. Ale ok, nic się nie działo niepokojącego więc po kilku dniach wyszłyśmy do domu.
Po kilku dniach spokoju kolejne BUM. Zosia biegła i upadła jak to nie z pełna roczne dziecko potknęła się o własne nóżki. Upadła na pupę. Ale tak się wystraszyła, że zaczęła przeraźliwie płakać i po raz kolejny straciła przytomność. HORROR powrócił. Bieg do przychodni skierowanie do neurologa (podejrzenie padaczki) i kardiologa. I tu znowu ŚCIANA. Jeden, drugi i kolejne telefony do lekarzy neurologów opisuję sytuację, że utraty przytomności, że dziecko nie mające roku i odpowiedź że termin na LISTOPAD....
Idziemy więc z Zosieńką prywatnie do specjalistów.
Diagnoza : NAPADY AFEKTYWNEGO BEZDECHU. Zabrzmiało jak wyrok. Nigdy nie wiadomo kiedy straci przytomność ( oczywiście jeśli zadziała zewnętrzny czynnik taki jak stres, strach) I ja się pytam jak u niemowlęcia które poznaje cały świat, jak zaczyna wkraczać w okres lęku separacyjnego uniknąć stresu.....
Może jest w śród Was drodzy rodzice ktoś kto tak jak my ma problem z taką chorobą. Jak sobie z tym radzicie, i jak często występują ataki? U na s puki co napady ustały, ale nie wiemy kiedy powrócą.
Życzę Wam by już nie powróciły. Straszne. Dużo zdrowia, cierpliwości i jeżeli już będzie taka potrzeba, to obyście tylko kompetentnych lekarzy spotkali na swojej drodze. Pozdrawiam i do zobaczenia jutro :)
OdpowiedzUsuń